Motywacja w odchudzaniu
Kiedyś pisałem już na temat motywacji do treningu: https://pawelmakarewicz.pl/nie-chce-mi-sie-czyli-krotka-rozprawa-na-temat-motywacji-do-treningu-i-nie-tylko/
Tym razem chcę rozwinąć nieco ten temat, szczególnie w ujęciu odchudzania.
Jeżeli podejmujesz próbę odchudzania musisz mieć zazwyczaj motywację do dwóch głównych elementów:
- Treningu
- Diety
Mówiłem już nie raz, że proces odchudzania jest procesem możliwym do zaplanowania i w miarę stabilnym. Tzn., że da się osiągnąć rezultaty trzymając się pewnego określonego planu.
Oczywiście ktoś może być „genetycznie skażony”, mieć „predyspozycje do tycia” itd. Ja nie mówię, że nie. Ale z drugiej strony, ile jest w Internetach zdjęć i historii ludzi, którzy mieli złe geny przez 30 lat życia a potem wzięli się za siebie i po roku byli nie do poznania? Zmienili swój genotyp?!
No nie sądzę. Wiecie, co zmienili? Źródło motywacji.
Jedyna, prawdziwa motywacja, która ma naprawdę moc sprawczą na dłuższą metę to motywacja wewnętrzna.
Jest na świecie tylko jedna osoba, która może Cię zmotywować do czegokolwiek i tą osobą jesteś TY.
Powiesz: „no dobra. A co z tymi wszystkimi ludźmi, którzy zajmują się motywacją zawodowo i zarabiają na tym kupę szmalu i motywują setki tysięcy, czy nawet miliony ludzi na świecie?”
Chociażby taki Nick Vujicic (ten gość na zdjęciu poniżej jeżeli byś go jeszcze nie znał). Szacuj dla niego. Uwielbiam typa. Czy uważam zatem, że jest oszustem np.? Nic podobnego. Mówię tylko, że to nie on motywuje ludzi, on rozbudza w nich ich wewnętrzną motywację działając przykładem osobistym. On zmotywował się do tego żeby żyć (bo miał zamiar się zabić) SAM. I teraz pomaga znaleźć tę samą wewnętrzną motywację innym.
Motywacja zewnętrzna jest krótkotrwała.
Ktoś może Cię zmotywować w sytuacji a
a)
– Nie chce mi się iść DZISIAJ na trening, jestem taki zmęczony. W pracy zapierdziel, nogi mnie bolą… itd.
– No chodź, no chodź…
– ok. namówiłeś mnie
:)
Ale już w sytuacji b to nie zadziała:
b)
– Nie chce mi się iść na treningi PRZEZ KOLEJNE 5 LAT
– no chodź, no chodź…(? wtf)
– …
:>
Jeden ze znajomych trenerów powiedział kiedyś: „jak ona potrzebuje motywacji to niech idzie do psychologa, ja jestem trenerem personalnym”. I miał w tym trochę racji. Trener może Cię zmotywować zewnętrznie a więc na krótką metę. Na chwilowe niedyspozycje i załamania… ale nie na lata, czy całe życie.
A co z planem dietetycznym?
Ile razy dziennie musiałbym Cię motywować, żebyś przez kolejne miesiące, czy lata jadł jak trzeba? 3, 5, 10? Przed każdym posiłkiem, przy każdym poczęstunku, podczas każdych zakupów, na każdej imprezie? Jeżeli Ty nie będziesz swoim sumieniem to nikt inny nim nie będzie.
I tutaj wracamy do końcówki wspomnianego na początku postu.
Zastanów się chwilę jak NIEDORZECZNE w ogóle jest wymaganie od obcej osoby, żeby motywowała Ciebie do tego, żebyś był np. chudy, kiedy jesteś gruby? Czyim problemem jest Twoja nadwaga? Kto ma przez tę nadwagę problemy zdrowotne, czy problemy z samooceną? Ty czy Twój trener?! Jak jesteś chory to chcesz wyzdrowieć sam, czy ktoś zdrowszy od Ciebie musi Cię do tego zmotywować?
Możesz wykonać eksperyment.
Spróbuj zmotywować kogokolwiek do czegokolwiek w dłuższej perspektywie. Np. zmotywuj kogoś żeby rzucił palenie. Zmotywuj kogoś żeby zaczął uprawiać jakiś sport, który niekoniecznie lubi. Zmotywuj kogoś żeby codziennie robił 20 pompek przed snem… whatever. Chodzi o to, żebyś postawił się na miejscu osoby, od której Ty sam wymagasz żeby motywowała Ciebie do czegokolwiek. Zobacz jak to jest i jak bardzo to nie działa ;)
PS. Drastycznym przykładem braku motywacji może być depresja. Ale to już nieco inna bajka. To jest zadanie dla specjalisty.
Ps2. W kolejnym wpisie opowiem o równie ważnym aspekcie jakim jest CIERPLIWOŚĆ.