Samoobrona to nie walka
Chciałbym, mam nadzieję raz na zawsze, rozprawić się z największą pomyłką dotyczącą samoobrony i rozważań nad nią.
Chodzi mi o dokonywanie porównań samoobrony do różnych sportów walki.
Na podstawie takich porównań okazuje się, że samoobrona nie istnieje:) no bo przecież po „kursie samoobrony” nie pokonasz zawodnika muay-thai;) Ten fakt sam w sobie jeszcze nie jest takie straszny. Gorsze jest to, że dużo osób nie podejmuje treningów samoobrony opierając się na wypowiedziach „forumowych guru”, którzy swoje super teorie opierają na jednym, fundamentalnym, błędnym założeniu, że samoobrona to umiejętność walki wręcz.
Postaram się uświadomić, że porównywanie samoobrony do walki sportowej jest całkowicie błędnym założeniem. Poddam też analizie kilka istotnych elementów walki wręcz i skonfrontuje je z realiami „walki ulicznej”.
Jako, że jestem wręcz fanem porównań, pozwolę sobie w tym momencie użyć jednego:)
Porównywanie samoobrony do walki i to jeszcze sportowej, jest jak porównanie ciągnika (traktora) do sportowego ferrari. Jedno i drugie jeździ, ma silnik, cztery koła i felgi, skrzynie biegów, szyby, siedzenie dla kierowcy, wycieraczki, pedały, dźwignię zmiany biegów, podwozie, nadwozie itd.
I teraz: ferrari to np. muay-thai. Jest szybkie, fajnie się tym wchodzi w zakręty, ładnie wygląda, pięknie mruczy a Krav Maga (tego systemu będę używał do porównań) to traktor:) nie za szybki, nie za ładny, głośno chodzi. Ale spróbuj pojeździć ferrari po polu, po lesie, po błocie, po plaży. Trochę może i pojeździsz, ale będą na pewno sytuacje kiedy traktor będzie Cię musiał wyciągać z błota, z jakiegoś dołu, czy z kałuży. Z drugiej strony, czy pojedziesz traktorem po autostradzie? Oczywiście, że nie wykręcisz takiego czasu jak ferrari…ale do celu jednak dojedziesz.
Muay-thai (obecne) jest stworzone do całkiem innego celu niż Krav Maga.
Osoby, które trenują np. muay-thai i wyzywają „publicznie” na pojedynek kogoś, kto trenuje Krav Maga, są jak kierowcy ferrari wyzywający do wyścigu traktorzystów:)
Więc skoro samoobrona to nie walka…to w takim razie co?
Otóż samoobrona może w pewnych okolicznościach być walką, ale na pewno nie przypominającą za bardzo walki sportowej. Jak wygląda walka w samoobronie? Bardzo często walka w samoobronie będzie wyglądała tak jak pierwsza walka Mariusza Pudzianowskiego w mma:) mało techniki, szybki konkretny zaskakujący atak…i na koniec ucieczka. Mariusz nie uciekł…bo to była walka sportowa:)
Walki uliczne 'jeden na jeden’ mają najczęściej dwa scenariusze:
Scenariusz nr 1. Pozycja z odchyloną głową (a więc dokładnie odwrotnie niż w klasycznej pozycji walki), daleko od siebie, ręce z przodu, żeby nie dać się trafić. Jedno czyste trafienie (ponieważ garda nie istnieje – ale o gardzie jeszcze później) kończy walkę.
Scenariusz nr 2. Okładanie się na oślep z głową pochyloną do przodu, schowaną pomiędzy ramionami, w większości przypadków tylko i wyłącznie rękoma. Nie przypomina to żadnych „normalnych” uderzeń. Kto ma więcej szczęścia ten wygrywa.
i jest jeszcze jeden scenariusz. Tylko w sumie to ciężko to nazwać „walką”:)
Proszę zauważyć, że do tej pory tak naprawdę zająłem się tą częścią samoobrony w której „walczy się wręcz”. I już widać ile to ma wspólnego z walką sportową.
Uwaga. W sytuacjach omówionych do tej pory nie do końca możemy mówić o samoobronie, bardziej o bójkach. W tych sytuacjach wszyscy byli przygotowanie do „starcia”.
Samoobrona NIE RÓWNA się walka wręcz.
Podstawowe różnice pomiędzy walką sportową a samoobroną.
Walka sportowa | Samoobrona | |
Termin walki | Znany (brak elementu zaskoczenia) | Nieznany (może być całkowicie zaskakujący) |
Określona długość walki | Tak | Nie |
Sędzia | Tak | Nie |
Zasady, regulamin walki | Tak | Nie |
Ilość przeciwników | 1 | Może być więcej niż 1 |
Miejsce walki | Ring, oktagon, mata – przewidywalne i znane | Zupełnie dowolne – nieprzewidywalne (nierówne, śliskie…), może być nieznane, |
Zasady zakończenia walki | Upływ przewidzianego czasu, nokaut, nokaut techniczny, opinia lekarza, poddanie, | Brak. Nawet pomimo nokautu przeciwnik nie musi przerwać walki, |
Ochrona ciała | Rękawice, ochraniacz na szczękę, w walkach amatorskich – kaski, ochraniacze na piszczele i stopę, czasem ochraniacze tułowia | Brak, chyba że uda się coś zaimprowizować, |
Wynagrodzenie za walkę | Dyplom, puchar, medal, pieniądze, | Zdrowie i życie |
Konsekwencje poddania walki | Przegrana, nadszarpnięte ego, poważny uszczerbek na zdrowiu (niewielki procent) | Do przemyślenia! |
Kategorie wagowe | W większości przypadków – tak | Brak |
Kategoria – płeć | Tak | Nie |
Możliwość użycia przedmiotów do walki | Jeżeli nie jest to walka określoną bronią np. kalaki czy kendo – brak możliwości. Wrestling’u nie biorę pod uwagę | Pełna dowolność |
Wola walki | Własna | Wymuszona |
Przejdźmy więc do czystej samoobrony.
Samoobrona jest najczęściej pewnego rodzaju zachowaniem a właściwie całym zespołem zachowań.
Przykład: ponad 80% prób gwałtów zostaje udaremniona poprzez…krzyk, pisk i stawianie jakiegokolwiek oporu przez osobę zaatakowaną. Bez wysokich kopnięć, bez pozycji walki, bez ciosów prostych…”krzyk i wierzganie” tyle wystarczy.
Trochę psychologii: Element zaskoczenia.
Element zaskoczenia w samoobronie jest bronią obosieczną. Zaskoczona jest osoba „napadnięta”, ale zaskoczony jest także agresor kiedy napotyka opór. W walce sportowej wchodząc na ring wiesz, że „ten drugi” będzie oddawał. W samoobronie agresor niekoniecznie jest na to przygotowany. Dlaczego? Schemat działania napastnika jest bardzo prosty. Wyszukuje słabszą ofiarę i poprzez zastraszenie rożnego rodzaju chce wymóc jakieś działanie. Słabsza ofiara w jego mniemaniu to taka, która nie będzie stawiać oporu. Dlatego między innymi częstymi ofiarami napadów są kobiety – z definicji – słaba płeć. Każde stawianie oporu burzy agresorowi jego plan działania i może spowodować jego „kapitulację” tak jak w przypadku wspominanych wcześniej prób gwałtu. Czy zawsze stawianie oporu wystarczy? Oczywiście, że nie. Tak jak nie zawsze wchodząc do ringu schodzisz z niego zwycięsko.
Dlaczego często samoobrona i walka są porównywane…ponieważ osoby trenujące sporty walki widzą samoobronę jako bójkę. Każda osoba trenująca sporty walki widzi walkę tak jak ją trenuje:) Trochę enigmatyczne zdanie…chodzi o to, że bokser, kickboxer, muay-thajowiec:) itd uważają, że walka to wejście do ringu z przeciwnikiem i używanie określonych wyuczonych wcześniej technik. Nie widziałem nigdy, aby na sparingach bokserskich ktoś używał do obrony krzesła, nie widziałem też, żeby ktoś potknął się o krawężnik, czy o śmietnik. Czego jeszcze nie widziałem: podczas sparingu nie możesz zostać zaatakowany z tyłu przez drugiego agresora, jak się potkniesz to nikt nie wskoczy Ci na głowę…itd.
Bójka to bójka – samoobrona to:
- rozwiązanie sytuacji kiedy staje naprzeciwko Ciebie nieprzyjemny typ i mówi żebyś oddał mu pieniądze. Mówiąc rozwiązanie mam na myśli np rozmowę, albo ucieczkę niekoniecznie od razu łamanie mu rąk, czy wydłubanie oczu,
- rozwiązanie sytuacji kiedy grupka podpitych osób obrzuca Cię obelgami z drugiej strony ulicy,
- rozwiązanie sytuacji kiedy ktoś próbuje Cię wciągnąć do bramy,
- rozwiązanie sytuacji kiedy ktoś próbuje Cię zgwałcić,
idziemy dalej:
samoobrona to:
- sytuacja kiedy kobieta jest bita przez męża i …. dzwoni na policję,
- dziecko jest molestowane przez nauczyciela i mówi o tym rodzicom,
- itd.
Oczywiście, że część tych sytuacji może zakończyć się walką, ale czy można te sytuacje porównywać z walką w ringu?
Odpowiedz sobie sam. Pooglądaj walki uliczne nagrane kamerami przemysłowymi, czy telefonami a potem walki sportowe i zobacz, ile tak naprawdę mają ze sobą wspólnego. Niby uderzają i kopią (chociaż z tym kopaniem to bym za bardzo nie szalał*), ale czy te uderzenia można nazwać ciosami prostymi, sierpowymi, krzyżowymi itd? Czy występują tam bloki, zasłony, zbicia takie jak ćwiczy się na tarczach bokserskich? Popatrz na uniki, czy to te same które ćwiczysz na treningach?
* dlaczego „na ulicy” mało kopią? Naukowo udowodnione jest, że ataki agresywne, prymitywne, pod wpływem emocji skierowane są prawie zawsze na okolice twarzoczaszki. Dlaczego? Ponieważ twarz jest tym, co nas odróżnia od siebie. Agresja skierowana jest najczęściej w stronę konkretnej osoby. A skąd wiemy, która to osoba…bo odróżniamy ją po twarzy. Wracając do kopania. Kopanie „na ulicy” pojawia się zazwyczaj jak ktoś już leży, bo wtedy nie trzeba za wysoko podnosić nogi;)
Poniżej 20 minut do porównań tego, co robicie na treningach a tego, co dzieje się „na ulicy”;)
Teraz kilka rzeczy na które warto zwrócić uwagę porównując usilnie samoobronę do walki wręcz. Część z nich można przećwiczyć na treningu. Zachęcam.
Podwójna garda. Najczęściej stosowana obrona sportowa na świcie. Działa świetnie kiedy jesteś zaskoczony złożonym atakiem. Spróbuj tej samej obrony bez rękawic. I co? Dalej taka świetna? Podwójna garda sprawdza się świetnie w rękawicach bokserskich, w rękawicach do mma jest już całkiem inaczej. A bez rękawic? Przećwicz. Oceń. Opowiedz;)
90% walk kończy się w parterze.
Słynny slogan z bjj i innych graplingowych stylów, który miał przekonać ludzi, że znajomość parteru i metod sprowadzania do parteru jest takim super rozwiązaniem. Jak najbardziej dużo walk ulicznych kończy się w parterze i nieznajomość tej płaszczyzny walki w samoobronie jest niedopuszczalna, ale nie zgodzę się ze wskaźnikiem 90%. Znajomość parteru do samoobrony nie równa się znajomość bjj. Oczywiście jeżeli ktoś już zna bjj to ma wielkiego plusa i dodatkową przewagę nad kimś kto nie zna. Ale chyba logiczne jest, że każda walka na ulicy, która się przedłuża w parterze nie jest dla nas wskazana. W Krav Maga zawsze zakładamy, że jest więcej niż jeden napastnik (tak na wszelki wypadek).
Wniosek: należy znać „parter”, ale nie należy do niego dążyć podczas starcia na ulicy. Po drugie. Trzeba koniecznie znać się na walce w stójce ponieważ 99.9% walk zaczyna się jednak w tej płaszczyźnie. Wyjątki – zostajesz zaatakowany leżąc na plażowym ręczniku;)
Gość bił przecież z góry, miał pozycję dominującą. No i?
Rzuty w samoobronie.
Jak najbardziej są ok. Dobry rzut = finał walki. No chyba, że akurat ktoś położył matę na chodniku;) ALE. Sami wiecie z treningów, że w przypadku osób początkujących, które nie są przyzwyczajone do tego, że są rzucane, bardzo często ma miejsce jedna rzecz. Takie osoby po prostu się „łapią”. I to łapią jak tylko mogą, desperacko. I co teraz? Kiedy po rzucie leżysz i masz przyczepionego do siebie gościa a jego kolega już podbiega mając na celu Twoją głowę zamiast piłki? (patrz film powyżej). Druga sprawa. Spróbuj nauczyć ważącą 50 kg kobietę rzucać 80-90 kg facetem…i spróbuj to zrobić w miarę krótkim czasie. (Nauczanie samoobrony powinno trwać stosunkowo krótko. Tak byłoby idealnie. Kilka lat to zdecydowanie za długo.)
Timing.
Często przywoływana kwestia przez fighterów „jadących” po samoobronie.
Jak trenujesz swój timing obrony? (ćwiczenia na czas reakcji są takie same w Muay-Thai, boskie, kickboxignu czy Krav Maga)
Wykonując pewne sekwencje ruchów tysiące razy. Oczywiście. No bo na tym w sumie polega trening sportów walki, samoobrony (jako systemu walki) zresztą też. Problem jest jeden. Jak trenujesz – tak reagujesz. Jeżeli na treningach bronisz się przed technicznym ciosem prostym, to na ten cios będziesz reagował. Będziesz miał świetny timing na techniczne uderzenia i kopnięcia. A co jeśli zostaniesz zaatakowany uderzeniem którego nie znasz? Na treningach Krav Maga poświęcamy czas również na to, aby trenować obrony przed atakami całkowicie nie technicznymi. Na muay-thai byłaby to kompletna strata czasu.
Alkohol – bardzo często agresorzy na ulicy są pod wpływem alkoholu. Co to ma wspólnego z samoobroną? Osoba pod wpływem alkoholu jest z jednej strony „znieczulona” a więc może nie odczuwać Twojego ataku tak jak osoba trzeźwa z drugiej strony jednak alkohol powoduje:
Nieznaczne zaburzenia równowagi, upośledzenie koordynacji wzrokowo-ruchowej, zaburzenia widzenia (pogorszone spostrzeganie rodzaju i kształtu przedmiotów ukazujących się w głębi i na obwodzie pola widzenia, obniżona zdolność dostrzegania ruchomych źródeł światła, wydłużony czas adaptacji oka do ciemności po olśnieniu światłem, wydłużony czas reakcji na bodźce wzrokowe), zaburzenia sprawności ruchowej (w tym refleksu), błędna ocena własnych możliwości, zaburzenia równowagi, sprawności i koordynacji ruchowej, obniżenie progu bólu, spadek sprawności intelektualnej (błędy w logicznym rozumowaniu, wadliwe wyciąganie wniosków itp.), opóźnienie czasu reakcji, wyraźne spowolnienie i zaburzenia równowagi.
W porównaniu z kolegą z Twojej sekcji, z którym sparujesz, taki ktoś jest pod względem motoryki dużo łatwiejszym przeciwnikiem.
Walka z kilkoma przeciwnikami – na ten temat napisałem oddzielny artykuł. Możesz go przeczytać tutaj.
Argument w stylu:
„jeżeli ktoś będzie chciał Cię zabić to i tak Cię zabije. Podejdzie od tyłu i poderżnie Ci gardło”
albo
„jak ktoś będzie Cię chciał zastrzelić to i tak Cię zastrzeli”
są równie idiotyczne jak:
„jak Cię ktoś zaskoczy od tyłu baseballem – to 100 lat muaya też ci nie pomoże” – w takim razie, po co w ogóle coś trenować? I tak masz małe szanse na to, aby zostać nigdy niepokonanym przez nikogo zawodnikiem. A na ulicy to już w ogóle – czyli nie ma samoobrony;)
Argument, że ćwiczymy umawiając się, kto jak atakuje i w jakiej kolejności.
To że ćwiczymy sekwencje ataku – jeden atakuje a drugi napastnik „czeka na swoją kolej” – to taka sama sytuacja kiedy Ty trenujesz sekwencje na tarcze. Też się umawiasz z partnerem, co dokładnie robicie. Zero zaskoczenia. Czy to oznacza, że to ćwiczenie jest bez sensu? Wrzucanie zdjęć, które nie pokazują całego kontekstu, albo zamieszczanie debilnych filmików i opisywanie ich: „oooo super. Jeden atakuje nożem a drugi sparaliżowany spokojnie czeka…” to żaden argument. To tak jakbym wrzucił ten filmik i rozmawiał o skuteczności muay thai:
nie no…z tym drugim to oczywiście żartowałem, ale widziałem jak niektórzy na podstawie podobnych filmików snuli swoje teorie;)
Oczywiście po przećwiczeniu pewnych rzeczy w umówionych sekwencjach przychodzi także czas na trening całkiem improwizowanych ataków. To tak jak przejście z treningu tarczowania do sparingu zadaniowego.
Podsumowanie.
Wiem, że artykuł ma miejscami zabarwienie humorystyczne, ale jest jak najbardziej poważny.
Ludzie, ogarnijcie się!
Pamiętam jak miałem 13 lat i chodziłem na Kyokushinkai to też miałem tak wyprany mózg, że wierzyłem, że jedyną i najsłuszniejszą drogą jest Karate.
Tylko, że ja z tego wyrosłem, włączyłem własne myślenie, sprawdziłem inne systemy i teraz już wiem jak to jest z tym Karate.
Dlatego nie starajcie się przekonać kogoś, co jest „najlepsze”, bo to wszystko zależy od tego, do czego to ma być najlepsze to po 1. a po 2. WALKI WYGRYWAJĄ LUDZIE A NIE SYSTEMY!
Podsumowując.
- Samoobrona jest walką wręcz tylko czasami.
- Jeżeli już jest to walka to rzadko przypomina walkę sportową.
- Bójka to bójka, samoobrona to samoobrona.
- W bójce często walczy się o „honor” i w obronie „męskiego ego” w samoobronie zawsze „walczy” się o zdrowie lub życie, o nic innego.
- Samoobrona w bardzo dużym stopniu jest kwestią psychologiczną a nie fizyczną.
Panie i Panowie fighterzy trochę więcej szacunku do siebie nawzajem.
Jeżeli chcesz być królem bójek pod barami – wybierz mma. Jeżeli chcesz się czuć bezpiecznie na co dzień, chodząc po ulicy, jeżdżąc autobusami, pociągami itd…wybierz Krav Maga!
Co ma Ci dać trening Krav Maga:
- podnieść Twoją samoocenę i pewność siebie – to ma niesamowicie wielki wpływ na to, czy ktoś widzi w Tobie potencjalną ofiarę czy nie!
- ma Ci dać umiejętności radzenia sobie ze stresem, który zawsze wystąpi w przypadku niespodziewanego ataku,
- ma Ci dać umiejętności wczesnego rozpoznawania, identyfikowania i unikania zagrożenia,
- ma Cię nauczyć, że niepokonany jest tylko ten, który nigdy nie walczył i że unikanie walki nie jest dyshonorem a mądrością,
- ma Cię nauczyć reagowania na zagrożenie. Ludzie często pozostają bierni w przypadku ataku, czy to fizycznego czy nie (znęcanie psychiczne to też atak). Ty nie pozostaniesz bierny. Będziesz walczył o swoje.
- ma podnieść Twoją wydolność fizyczną co pozwoli Ci…np szybciej uciekać;)
- i dopiero na końcu: ma Ci dać umiejętności fizycznej walki wręcz.
Czy po roku treningu pokonasz zawodnika muay-thai – w walce sportowej raczej nie…na ulicy…możliwe, w dużej mierze zależy to od Twoich predyspozycji.
Dygresja: w klubie gdzie trenuję jest m.in. dwóch mistrzów świata muay-thai juniorów. Dlaczego o tym wspominam ponieważ swoje treningi zaczęli od Krav Maga. Trenując tylko Krav Maga zaczęli startować w kick-boxingu i wygrywali. Można? Można! ;)
- a tak poza tym…po roku treningu Krav Maga masz większe umiejętności walki sportowej niż 80% społeczeństwa, które nigdy nie trenowało żadnego sportu walki;)
i jeszcze jedno na koniec…bardzo duże znaczenie (czy to w Krav Maga, czy w każdym innym „sporcie”) mają umiejętności trenerskie oraz kwalifikacje osoby prowadzącej zajęcia. Wszyscy wiemy, że instruktorami są osoby lepiej lub gorzej wyszkolone. W przeciągu ostatnich kilku lat powstało wiele federacji mniejszych i większych a to pociągnęło za sobą nawał samozwańczych instruktorów, którzy nadali sami sobie stopnie mistrzowskie i nazwali się „chief mega super international instructor”;)
A więc zanim następnym razem wypowiesz się o Krav Maga przejdź się na trening do naprawdę dobrego trenera, do naprawdę dobrej sekcji, na trening grupy zaawansowanej i sprawdź, czy na pewno wiesz o czym mówisz.
Pozdrawiam PM.
ps. w tym artykule nie wspominam o samoobronie w sytuacji ataków z wykorzystaniem broni; czy to białej, czy palnej, czy jakiejkolwiek innej. Rozważania na inną okazję.
Uwaga ciąg dalszy
Poniżej przedstawiam komentarze jakie pojawiły się w odpowiedzi na ten artykuł na stronie wykop.pl wraz z moimi odpowiedziami (wszystko w wersji oryginalnej) oraz dodatkowym komentarzem.
Komentarz nr 1.
To ja może postaram się krótko, acz treściwie wyjaśnić, dlaczego Boks/Muay-thai są mega dużo super duper skuteczniejsze niż krav maga. Otóż boks/muay to sporty full kontakt, w tych sportach nie bijesz się na niby, tylko realnie spuszczasz w beret i go dostajesz. W tych sportach uczą teorii którą potem masz okazję wypróbować na koledze, a w krav madze? Uczą ataków na oczy, wyrywania jaj, morderczych palców itd. Ale co z tego, skoro nie ma możliwości wypróbować tych technik na partnerze?
W teorii krav maga brzmi świetnie, ale skąd wiesz, czy w dużym stresie uda ci się ją zastosować perfekcyjnie? Po boksie czy muay thai masz wyrobioną pamięć mięśniową, a po krav madze? Jedyne skuteczne techniki w krav madze są zapożyczone z boksu/zapasów czy pokrewnych. Nie zamierzam się z nikim kłócić, bo wiem, że mam rację, ale na wszelki wypadek powtórzę – krav maga jest do poprawy, bo nie można przećwiczyć tych brutalnych i zabójczych technik realnie BO SĄ ZABÓJCZE. Pominę walkę z nożownikami czy człogistami bo szkoda czasu. Jak dla mnie autoreklama i tyle. Wiem, że artykuł nie jest w 100% o wyższości kravy nad sportami walki, ale zawsze mnie irytują teoretycy którzy nigdy nie zetknęli się z bokserem, muay thaiowcem, zapaśnikiem czy innym kontaktowcem.
Moja odpowiedź:
- Na Krav Maga sparuje się w formułach przybliżonych do MMA (dodatkowo czasami 2 na jednego żeby było ciekawiej) – więc argument o full kontakcie uważam za nietrafiony.
- Trenuję Krav Maga od 10 lat i nie przypominam sobie żebyśmy ćwiczyli techniki oparte na wydłubywaniu oczu. To jest pewna alternatywa, którą stosujesz kiedy nie masz już nic innego do zastosowania. Najprawdopodobniej nie trenowałeś Krav Maga skoro masz takie wyobrażenie: „Uczą ataków na oczy, wyrywania jaj, morderczych palców itd.”
- Stres: Krav Maga ma wieeeelki blok poświęcony stresowi i reakcji w stresie. Pamięć mięśniowa to jedno. Reakcje na stres to co innego. Nad fizjologią nie panujesz za pomocą pamięci mięśniowej. A jak już mówisz o pamięci mięśniowej, to jak zareaguje bokser jak zostanie zaduszony od tyłu?
- Zabójcze techniki – patrz punkt 2.
- Nożownicy to całkiem inna kwestia. Jeżeli trener Krav Maga mówi Ci że nauczy Cię walki z nożownikiem – to zmień sekcję. Temat noża to osobna bajka na oddzielny dłuuuugi artykuł.
- i dlaczego nazywasz mnie teoretykiem…tego nie mogę ogarnąć;)
Pozdrawiam.
Mój dodatkowy komentarz:
Podejrzewam, że autor komentarza nr 1. nigdy nie trenował Krav Maga (jeden czy kilka treningów się nie liczy). Z drugiej strony – mam to szczęście, że trenuję boks, kickboxing, muay-thai i mma (oczywiście jeżeli czas pozwala) – więc mam porównanie Krav Maga vs. „reszta świata”. I jak trafnie zauważył komentujący: „…artykuł nie jest w 100% o wyższości kravy nad sportami walki” – artykuł ma za zadanie naświetlenie głównych różnic pomiędzy sportami walki a samoobroną po to, aby nie porównywać sportów walki i samoobrony. A właśnie takie porównanie wykonał autor komentarza.
Jeszcze jedna rzecz – odnośnie zabójczych technik i wydłubywania oczu;) Skąd bierze się ten „pół-mit” na temat Krav Maga. Odpowiedź: z marketingu;) Marketing rządzi się swoimi prawami…ktoś stwierdził, że ataki na oczy, gryzienie tętnic itp. rzeczy odróżniają Krav Maga od wszystkiego innego…więc postawił na to w reklamie. Ale tak jak napisałem wcześniej. To nie tak, że techniki Krav Maga oparte są na tego typu atakach. Oczywiście w samoobronie (szczególnie w przypadkach mocno zagrażających życiu, czy zdrowiu) zwraca się uwagę na to, że jest możliwość: podrapać oczy, zmiażdżyć jądra, odgryźć ucho itp., ale to nie znaczy, że jakaś technika polega na takim ataku. Nie ma obrony przed ciosem prostym przez unik i doskoczenie zębami do ucha przeciwnika;) We wspomnianych atakach nie ma timingu…jest tylko zachowanie zimnej krwi w sytuacji stresogennej.
Przykład: kobieta zostaje przewrócona przez cięższego od niej mężczyznę. On jest na górze, jedną rękę trzyma np. na szyi kobiety (ucisk przedramieniem na krtań) a drugą ręką próbuje zerwać jej spodnie. Czy tutaj potrzeba timingu żeby włożyć mu palec w oko albo ugryźć go w szyję?!
(jeżeli chcesz powiedzieć, że żeby to zrobić to nie trzeba trenować samoobrony, bo to wystarczy zapamiętać…to się mylisz. Ale o tym innym razem ponieważ trzeba by zagłębić się tutaj w zagadnienie m.in. psychologii strachu a to dłuższy temat).
Komentarz nr 2.
Dodam jeszcze, że stosując tec:hniki Krav Maga na ulicy narażasz się na dużo surowsze konsekwencje prawne, niż stosując techniki poznane w sportach walki. Porównaj kary za wchodzące w grę pozbawienie wzroku, utratę płodności, przekroczenie granic obrony koniecznej (obrona niewspółmierna do zagrożenia np. gdy walniesz śmietnikiem napastnika bez broni), czy nawet usiłowanie zabójstwa w zestawieniu z karami za udział w bójce na gołe pięści i kopnięcia. Prawo jest takie i praktyka, że z ofiary (niedoszłej?) możesz szybko stać się przestępcą.
Moja odpowiedź:
Podoba mi się tekst: „że stosując techniki Krav Maga na ulicy narażasz się na dużo surowsze konsekwencje prawne”. Na pewno tak właśnie powiedziałbyś swojej dziewczynie jakby ją chcieli zgwałcić. Sorry, ale to w takich właśnie sytuacjach masz „drapać po oczach i wyrywać jaja” – do czego tutaj pamięć mięśniowa? Tu nie ma timingu! I tutaj się nie zastanawiasz co będzie potem. A to że mamy prawo takie a nie inne to nie wina Krav Maga tylko legislacji.
„Lepiej niech Cię 10 sądzi niż 4 niesie w trumnie”.
Mój dodatkowy komentarz:
Stwierdzenie nr 2 Krav Maga jest agresywna
Komentarz nr 3.
Czy tylko ja odnosze wrażenie że autor ma jakiś straszny uraz to boksu tajskiego? Tak swoją drogą dlaczego artykuł „blogowego guru(?)” ma byc prawdziwszy/bliższy prawdy od wspomnianego w nim „forumowego guru”? Jak dla mnie to jedno i to samo. Plus za loł kinga :D
Moja odpowiedź:
Wyjaśnienie. Nie mam nic do tajskiego. Wręcz przeciwnie…bardzo lubię;) To, że porównywanie było do Muay to tylko przez jeden post pewnego „tajowca” z forum, który wyzywał na pojedynki Krav Magowców…mówił, że może przyjechać w każde miejsce w Polsce itd itp…więc to tylko dla tego.
Nie uważam się za guru ale tak się składa, że min kravką zajmuję się od 10 lat (przy tym boksem, kickboxingiem, muay thai i mma) – więc mam przegląd…a większość osób wypowiadających się o Krav Maga nigdy nawet nie było na treningu.
Podsumowanie:
Tak jak wcześniej wspomniałem mam to szczęście, że mam spory przegląd i mogę porównywać różne sporty walki i samoobronę. Jeszcze raz chcę powtórzyć
SAMOOBRONA TO NIE WALKA WRĘCZ. Jeżeli jeszcze tego nie wiesz, to przeczytaj artykuł jeszcze raz;)
Pozdrawiam
Paweł Makarewicz.